Hello, long time no see.

Witaj! Miło mi cię znowu widzieć. Moge szczerze powiedzieć, że myslałam o tobie prawie każdego dnia, ale nie miałam słów, ani odwagi aby je wypowiedzieć (napisać?) A więc co u mnie? Skomplikowanie...
Znasz ten moment w życiu, gdy wszystko się posypało, a dzięki temu w coś uformowało? Zamek się zawalił, ale z gruzów stworzyły sie piękne ruiny. Od czego by zacząć?
Spotkałam lekarkę, która jako pierwsza od lat... siedmiu, chce mnie wyleczyć. Kobieta jako pierwsza nie wysyła mnie na bezsensowne badania, ale po prostu zabiera mi wszystkie wyniki i wysyła do siebie do szpitala, aby trzymać mnie tam do momentu gdy dowie się co dokładnie jest ze mną nie tak.
Nawet nie wiecie jakie to odświerzające! To jest przepiękne, gdy po tylu latach wgl ktoś chce tego dotknąć i podejmuje się rozwiązania zagadki. Kobieta momentalnie stała się moim bohaterem i nie moge uwierzyć, że ją znalazłam.
W przeciągu 7 lat byłam u dziesiątek lekarzy i zauważyłam w polsce pewien trend do tego, że lekarze chcą jak najszybciej dać ci rozwiązanie, zwalić to na cokolwiek i zlecic dalsze badania, tylko po to, aby dać ci jakąkolwiek odpowiedź. Nie TĄ, ale JAKĄKOLWIEK. Zostałam skierowana do jej szpitala z podejrzeniem guza nadnerczy i jakąś chorobą na H, która jest związana z hormonami. Zabrali mi skierowanie, co w sumie jest dobrym ruchem, ponieważ nie moge tego w kółko googlować. Nie zrobione zostało jeszcze nic, a ja już czuje się o krok bliżej rozwiązania zagadki. Znalazłam mojego własnego doktora House'a i ufam mu na tyle, że nie martwie się co będzie.

To wszystko i szereg objawów z tym związanych pomogło mi w dostrzeżeniu kłamstwa w niektórych ludziach. Niektórzy traktują mnie jak jajko i jedyne urywki rozmów z nimi dotyczą szpitala, niektórzy zwalają wszystko co robie na objawy i mimo tego, że sama czuje, że się gubię, to dają mi do zrozumienia, że jestem wariatką i wszystko jest winą moją i mojej choroby. Każde słowo, każda kłótnia i każde moje zdanie. Boją się mnie i wszystko odbierają jak atak od momentu gdy im powiedziałam. W sumie pod tą drugą kategorie podpadają osoby, których bym nigdy o to nie podejrzewała. Chciałabym w sumie cofnąć czas i nigdy im tego nie pisać, ponieważ wtedy nie miałabym tak złamanego serca. Pojawiła sie jego część, która stworzyła wielki dystans do tych osób, ponieważ teraz powini być przy mnie i za mną, tak jak ja za nimi zawsze byłam.
Paulina okazała się ciekawą postacią w tym wszystkim, ponieważ chwilowo z nią pracuje. W sumie jej jedynej miałam opcje wytłumaczenia dokładnie co czuje gubiąc się w samej sobie. Nie wierze, że doszło do sytuacji, że nikt nie chciał się mną zająć na tyle, że to ona została. Wgl nie patrzy na mnie inaczej i myśle, że mimo tego, że się tłumacze nie bierze tego do siebie. Nie obniża mi poprzeczki, tylko po prostu słucha. Tylko tego potrzebowałam.
Paulina jest dziwną postacią w moim życiu, ale jest tu gdy potrzebuje tego najbardziej, a tego nigdy się nie zapomina. Od niej w każdym razie nie usłyszałam tekstów "i tak wiesz, że mam w tej chwili racje" Życie jest moje i szczerze jeśli myśle, że mam racje to tak myśle. Moje myśli nie są zależne od emocji.

Poza tym zaczęłam prace w starbucks. Jest dziwnie, ponieważ widzę, że ani jedna osoba tam do mnie nie pasuje. Początkowo chciałam się podpasować, ale szybko rozniosło się, że Paulina mnie poleciła więc widocznie jestem jak ona i ludzie zaczeli mnie oceniać negatywnie.
I w tym momencie przestało mnie to obchodzić, ponieważ nie są wielką częścią mojego życia. To tylko praca. Tak jak liceum, kiedyś minie i zapomnę wgl o tych ludziach. Nie mają oni żadnego wpływu na moje życie.

Poznałam też mega ciekawego chłopaka. Gościu jest scecyficzny i w pewnym momencie rozczarował mnie jak nikt inny, potwierdzając wszystko co skrycie myślałam o facetach. Z kolejnej strony ciesze się, że napisałam mu, że w takim razie koniec naszej znajomości, a on chciał wszystko odkręcić. Zazwyczaj ja chce odkręcać, więc to było miłe. Łukasz z kolei poddał się na mnie, a Wojtek chce... Bóg wie czego, bo raz mnie lubi, a raz praktycznie wyprasza. I dziwie się, że jestem sama, w sumie się nie dziwie. Jezu jacy inni ludzie się dziwni.
Póki co tylko to przychodzi mi do głowy, więc na tym zakończę. Czyżby był to pierwszy post w którym nie narzekam? Może :D A co u Ciebie?

Komentarze

  1. Jak dla mnie pierwszy, który czytałam i mogłam poznać Ciebie od tej mniej filozoficznej strony. Mnie też tutaj nie było, gdy Ciebie zabrakło. W ogóle foch, nie wiem nawet czy to czytasz prosze pani. Mam nadzieję,że tak . Nie rozumiem czemu tu tak mało komentarzy .Dobrze mi tutaj. Innym też raczej było by dobrze. Jesteś ciekawa:)Wyróżniasz się. Mówię to po czterech latach w blogosferze :D Tak, chwalę się :P Na niczym się tak naprawdę nie znam, ale czytałam wiele blogów.
    O mnie możesz się dowiedzeć na moim blogu. Choć nie wiem czy jest to jakoś interesujące. Czekam na info czy zostanę przyjęta do liceum. To chyba jedyne konkretne obok sterty myśli. Z wyników egzaminów jestem zadowolona ze świadectwa rownież. Jeśli chodzi o liceum czuję się trochę... dziwnie? Jestem średnio przekonana do niego, bo boję się ludzi, których spotkam. WIECZNIE BOJĘ SIĘ LUDZI, A CHYBA KAŻDY TO ODBIERA WRĘCZ PRZECIWNIE. Szkoła takto bardzo spoko. Mogę mieć możliwości. No, nie to co w Warszawie. Ale zaczynam ufać rodzicom,że to lepszy wybór, na pewno dla mojego czasu lepszy. Dla ich kieszeni również. Dostrzegam tyle zmian. Tyle ciekawych rzeczy. Poznałam już jedną osobę całkiem przypadkiem z tego liceum. Takiego gościa. Trochę się dzięki niemu przekonałam,ze mogę tam znaleźć ludziów, którzy nie uznają mnie za dziwolonga, chora artystkę czy coś w tym rodzaju. Od początku mój strach był absurdalny , bo wiadomo na 100 x osób musi sie znaleźc ,choć jedna co mnie zrozumie...Dziwi mnie to jak ludzie potrafia się zamykać i otwierać, nie ogarniam jak może po prostu niby zaleźeć, a człowiek robi zupełnie na opak. Też u mnie wiele odwalają. " Nie jestem osobą pewną siebie - Hah wiem o tym... Wiesz co mi najbardziej do ciebie pasuję? Taka dziewczynka, która często płaczę- Co?Jaka?- Taka wrażliwa. Wyobrażam sobie ciebie jako taką skulona gdzieś w pokoju, powstrzymująca łzy"fragment rozmowy z wielkiego miasta, obok nauczyciela, kiedy pada deszcz. Niezwykle trafny. Lub fragment rozmowy po dłuższym czasie , gdy raz podziękowałam nie podając przyczyny" Dziekuję, Luna- Ah, za co?-Nie musisz wiedzieć "Od osoby, która prawie nigdy nie dziekuję ani ie przeprasza. Jak będzie cos wiadomo na temat twojego zdrowia, jeśli chcesz powiedź więcej. Mam nadzieję,że bedzie wszystko dobrze:)
    Mam wrażenie,że piszę jak jakieś małe dziecko ....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty