Like someone is coming over, and i know its not him.

Odwaga. Czy ja jestem odważna? Nie...
Dzisiaj spacerując Krakowskim Przedmieściem miałam plan. Plan, aby wejść i cię spotkać. Plan odważny, ale głupi.-Plan głupi, ale odważny.
Może przez element zaskoczenia, a może przez fakt, że nieświadomie weszłam tam gdzie planowałam, zamarłam. Zamarłam w momencie gdy cię zobaczyłam. Zamarłam, po czym zawróciłam i już nigdy nie chciałam wrócić. Czy czułaś kiedyś tak wiele? Tak kurwa wiele. Nigdy w życiu moje nogi nie odmawiały mi posłuszeństwa, nigdy nie byłam aż tak czerwona jak burak...
Nigdy.
Veronika jednak weszła tam. Powiedziała, że nie ma zamiaru wyjść i moge stać na ulicy, albo wejść za nią. Stałam chwile, porozmawiałam z panem od ulotek i weszłam.
Weszłam z kapturze, patrząc w ziemie.
Weszłam i zajęłam najbardziej odległy, najbardziej ukryty stolik w całej kawiarni i ukryłam głowę w rękach. Veronika musiała być głośna i musiała często mówić moje imie, ale nie wiem czy ciesze się czy nie...

Jeśli mnie widziałeś to automatycznie dziwnie, że się nie przywitałes, ale przecież ja także tego nie zrobiłam... Przepraszam, ale nie umiałam.
Nie wiem czy powinnam była to zrobić, ale wyciągnęłam wtedy pamiętnik i zaczęłam pisać. To mi zawsze pomaga.

"Its weird how i feel his presence. Like someone is coming over, and i know its not him..." 

To wszystko sprawia, że chce płakać i się śmiać. To wszystko pokazało mi, że mam uczucia... nie jestem pustym wiadrem. To wszystko mnie wypompowało.

Komentarze

Popularne posty