Kocham Cię, ale nie wracaj

Zaczęłam pisać ten post 6 grudnia 2018 roku, tuż przed piątą rano. Już wtedy, jak łzy lały się z moich oczu wiedziałam, że nie chce abyś wracała. Jednak wtedy skończyło się tylko na tytule, dopiero teraz - cztery miesiące później jestem w stanie stwierdzić, że serio nie chce abyś wracała.

Widziałyśmy się kilka tygodni temu i był to mój najgorszy koszmar. Moment na który miałam nadzieje będe czekać z 20 lat. Niestety pewnego sobotniego wiosennego popołudnia po prostu byłaś tam...

NIE DA, nie da się kochać kogoś tak bardzo i nie błagać go o powrót gdy tylko się go zobaczy. Nie jest to możliwe, szczegółnie gdy wciąż nie wyleczyłeś swoich wszystkich ran.
Dlaczego mi się jednak udało? (Przepraszam sama siebie na chaos tego wpisu)
Lora ta więź płoneła już od dawna, ja potrzebuje czegoś więcej, potrzebuje też być kochaną i potrzebuje być stawiana czasami na pierwszym miejscu. W tej relacji nigdy nie byłam.
Nie patrzylam ci w oczy, nie mówiłam z serca. Przeczytałam całą naszą rozmowe z telefonu, ponieważ tylko w ten sposób mogłam cię okłamać i doszczętnie wyciąć ze swojego życia.

To była jedna z najtrudniejszych rzeczy jaką musiałam zrobić w życiu,  powiedzenie "żegnaj" gdy mogłam powiedzieć "witaj", każda cząsteczka mnie lgnęła do powrotu do tego co było kiedyś.
Niestety ty już nie jesteś "tym co było kiedyś", jak sama stwierdziłaś zmieniłaś się, a ja nie jestem tego częścią.
Wiec siedząc teraz przed klawiaturą nie tęsknie za tobą, ale tęsknie za czasem, troche miejscem i dwoma najlepszymi przyjaciółkami opowiadającymi sobie swoje historie. Nie chce abyśmy my psuły te wspomnienia dalej. Zostawmy je w spokoju i pozwólmy im istnieć w swoim czasie, ponieważ cokolwiek może je zepsuć, a nic im nie dorówna.

Komentarze

Popularne posty