"okrutna" "narcystyczna" / druga

 Miałam dzisiaj drugą wizytę u mojej terapeutki i wyniosłam z niej kilka rzeczy, które już zmieniły mój mały świat.


Paulina.

Pierwszy raz w życiu, ktoś usłyszał całość i prawdziwą wersje tego co Paulina mi zrobiła. Nie zmieniona w żart przez mnie, czy puszczoną przez niego "mimo uszu". Pierwszy raz mogłam powiedzieć, że nie wiem czemu, ale nagle po prostu przestała ze mną rozmawiać i przez to zepsuła wszystkie moje relacje. Może nie bezpośrednio, ale zasiała we mnie ten lęk... Pani Karolina nazwała to niesamowicie okrutną rzeczą, co niesamowicie mnie zwalidowało. Nikomu nigdy nie zależało na tyle chyba, aby nazwać to po imieniu, a ja wciąż problemu szukałam w sobie. 

Veronika. 

Nie Lora, czy jakakolwiek inna nazwa, która ją uczłowiecza w mojej głowie. Opowiedziałam jej większość tego wszystkiego, co się dało w takiej rozmowie. Wie, że próbowałam nawiązać kontakt i zauważyła pewną zależność, tego, że Veronika próbuje być ulotna, być kimś więcej kim jest, jest wychowana narcystycznie, przez to, że jej mama tak celebruje jej najmniejsze rzeczy, przy to ,że jest jedynaczką. Ja nie przytakiwałam na to. Veronika nigdy nie jest widziana w całości, przez to jak żyje, jest dosłownie Bogusią w historii jej mamy. Pani Karolina powiedziała, że odpisując jej, że życzę jej powodzenia i odpowiedzenie na list - w którym powiedziała, że jeśli nie robi wystarczająco to powinnyśmy iść w swoje strony. - w ten sposób w który odpowiedziałam. Dało jej do zrozumienia, że widzę ją w całości, nie przytakuje na jej każde słowo jak jej mama, czy Hanna, którymi się otacza. Ja byłam w stanie reach out i pokazać, że widzę ją w całości, ale wciąż chce nad tym pracować i podświadomie ją to przestraszyło i uciekła. 

To dlatego tez nigdy nie miała w sumie chłopaka, nie była kochana, bo do miłości trzeba być widzianym w całości, a ona nigdy nie była do tego zmuszona, bo była wszędzie i nigdzie. To ma sens. 

Nazwała ją narcystyczną, to to samo o czym myślałam jak się z nią zadawałam, ona tak bardzo chce być specjalna i sprawiać wrażenie specjalnej, a wcale nie jest. Ona robi rzeczy i pozniej domyśla do nich filozofie, nie wiadomo czemu. Ona nigdy nie była specjalna jak byłam z nią, wydawała się specjalna tylko jak byłam daleko. I ona to wie, widzi to. Dlatego była zazdrosna, że nie umiała nic powiedzieć do Jamiego w Brighton i być "different". Ona tries to fake it, till she makes it, ale to jest jedyna rzecz, którą ona chce "fake", ale nie może - bycie innym, bycie special, posiadanie tego ciepła i ognia, który ja mam. Jednak ja mam też z tym problemy, gdy dorastasz grubsza, nie chcesz znajdować fizycznie, ani psychicznie więcej przestrzeni niż musisz. Plus łatwo nienawidzić tych widocznych, co widzimy u mieszka obecnie... Jednak to sprawa na inny raz. Musze pielęgnować swoje ciepło i światło, its all i have naturally, its what makes me special. Not them, me. 


Inna sprawa jest taka, że ona wie, że sprawdzam co u niej, że Im checking up on her. Zapewne domyśla się widząc dziwne konta głosujące w jej polls, albo co. To daje jej walidacje, że wciąż jestem tu, że jest specjalna dla mnie i to sprawia, że myśli, że popełniła dobry wybór i jest czymś specjalnym i wyjątkowym. Była dla mnie, ale już nie jest. Nie mogę już tego robić, nie jest tego warta...

Jej wiersz pani nazwała troche schlebiającym, ale prawda jest taka, że pasuje On do mnie, ale pewnie pasuje do kogoś kto kochał ją mniej, wiec znaczy dla niej więcej naturalnie. 

Czy ja jestem nieuchwytna i chce być taka i chce wynieść się, przez to, że widziałam jak ona może znikać i się pojawiać i dzięki temu trzymając moja uwagę na sobie? tylko to robiło ją special i tylko to sprawiało, że nikt w sumie jej nie poznał. To pozwoliło mi ją romantyzować i idealizować. Też chciałam pewnie taka być, ale właśnie widzę ile odwagi i akceptacji samego siebie wymaga bycie stałym i stabilnym. 

Komentarze

Popularne posty